Pages

niedziela, 9 lutego 2020

Weekend na końcu świata

Najwyższa pora na Bieszczady!


Kilka godzin drogi w nieznane, piękne, leśne krajobrazy i spokój od zgiełku miasta. Tak, to kolejny wpis podróżniczy. Tym razem rzuciliśmy wszystko i wyjechaliśmy w Bieszczady.

Nowy rok, to czas podsumowań, to również idealna okazja na wyznaczanie sobie nowych celów. My postanowiliśmy podróżować ile się da. Szczególnie do miejsc, których jeszcze nie widzieliśmy.


Pierwszy cel? Miejsce bardzo specyficzne, do którego ludzie uciekają by być z dala od codzienności, stresu. Aby pobyć sami ze swoimi myślami. Miejsce idealne, jak się okazuję, również na romantyczny długi weekend dla par.



Z Krakowa do Bieszczad nie jest blisko, oj nie. Trzeba spędzić w samochodzie ok. 4 godzin, by dotrzeć do celu. Czy warto? Nie bez powodu odwiedzamy to miejsce po raz kolejny w przeciągu 3 tygodni. Pierwszy wyjazd w poszukiwaniu śniegu i wspinanie się po pobliskich szczytach. Drugi zaś totalnie nastawiony na lenistwo, skupianie się na sobie, a przy okazji odkrywanie miejsc znanych nam z serialu Wataha.




Podczas tej podróży postanowiliśmy zatrzymać się w Polańczyku, w uroczym Hotelu Zefir, który znajduję się w bezpośrednim sąsiedztwie zalewu Solińskiego. Jest to świetna baza wypadowa do poznawania najciekawszych zakamarków tej niesamowitej części Polski.




Hotel Zefir to miejsce tworzone przez wspaniałych ludzi pełnych pasji. Znajdziecie tutaj wszystko czego potrzebujecie do pełni relaksu. Zaczynając od znakomitej lokalizacji z dala od ruchu ulicznego, eleganckich pokoi z wygodnymi łóżkami, po strefie spa… Oj tak! Jest w czym wybierać.

W tej części każdy znajdzie coś dla siebie. Lubicie pływać? Do dyspozycji gości udostępniony jest bardzo klimatyczny, całoroczny basen, jacuzzi oraz sauny. A może macie ochotę na masaż? Również nie ma problemu. Hotel oferuję zabiegi zarówno relaksujące, jak i upiększające. Obiekt wyposażony jest również w siłownie.

Po raz pierwszy spotkałam się tam, z tak zwanym „Czarcim Kociołem” odlanym z masywnego żeliwa, który jest świetną alternatywą dla każdej sauny. Takie kąpiele na łonie natury pozytywnie wpływają na zdrowie i nieziemsko relaksują. Ciekawa była też dla mnie Fitobeczka, w której na ciało oddziaływuje para wodna z domieszką ziół. 








Pewnie nie wiecie, ale jednym z naszych kryteriów w ocenie danego miejsca jest jedzenie… Oj uwielbiamy dobrą kuchnie. Całe szczęście restauracja w Hotelu Zefir zaspokoiła nasze łakome brzuszki w 100%. Test mojego ulubionego kotleta z frytkami przeszli śpiewająco! :) Lokalne proziaki z grzybkami również zrobiły na nas ogromne wrażenie. Z cieknącą ślinką wspominam również śniadania z ogromnym wyborem sałatek. wędlin, serów i warzyw. 










Zapytacie, czy warto wybrać się tam z dziećmi? Jak najbardziej! Jest to miejsce nastawione również na całe rodziny. W dolnej części obiektu znajduje się ogromna sala zabaw, w której prowadzone są animację dla maluchów.


Po pysznym śniadaniu, każdego dnia wyruszaliśmy w poszukiwaniu miejsc, w których nagrywany był serial Wataha. Okrążając Wielką Pętlą Bieszczadzką, odwiedziliśmy największą w Polsce tamę, placówkę straży granicznej, kamieniołom, most na Rajskim, retorty. Jeżeli ogadaliście serial - polecamy taką przygodę! 



Czy warto wyjechać na weekend do Bieszczad poza sezonem? To zależy od Waszych upodobań. Jest to bardzo specyficzne miejsce, które się kocha lub nienawidzi. Nie ma tu dużych sklepów, barów, miejsc do imprezowania. Drogi bywają nieodśnieżone, a nawet przecięte przez nurt strumyka. Trzeba być również czujnym, by na drodze nie spotkać sarenki, listka, czy też niedźwiedzia. Jednak to wszystko, to dla mnie ogromny plus! Wreszcie człowiek może się zatrzymać, wypocząć i poobcować z natura. Wystarczy wyłączyć telefon, odłożyć laptopa i skupić się na ukochanej osobie, sobie samym oraz na tych spaniałych krajobrazach, które nas otaczają. 

My napewno jeszcze nie raz odwiedzimy to miejsce w tym roku. Szczególnie chciałabym zobaczyć, jak tętni życiem okolica zalewu Solińskiego latem! 

A Wy byliście już w Bieszczadach? :)